Odkąd pamiętam słowa miały dla mnie znaczenie. Nigdy nie
lubiłam rzucać ich na wiatr. Zawsze COŚ dla mnie znaczyły.
Pewnie dlatego nie lubię jak czasami wypowiem
nieodpowiednie. Strasznie mnie to wtedy męczy.
Myśli i słowa
Od myśli do słów wcale nie jest taka daleka droga. Słowa
pozwalają nadać myślom ich istnienie. Dopóki myśli nie ubiorę w słowa, wydają
mi się nierzeczywiste. Dopiero, kiedy je napiszę lub powiem komuś, nabierają
mocy urzędowej. Istnieją. Nie są już jedynie w mojej głowie, ale wychodzą na
zewnątrz. Nawet, jeśli to jest tylko
zapisanie ich na kartce czy w pliku tekstowym na komputerze. Nieistotne. Są zwerbalizowane. Właśnie! Słowa to werbalizacja tego, co nosimy.
Między słowami
Czasem nawet nie chodzi o to co powiemy, ale to jak to
powiemy. Nieraz nasze myśli są ukryte między
słowami. W niedopowiedzeniu. To tak jak w książkach. Czasem autorzy kończą
swoją powieść dając takie trzy kropki na końcu. Wtedy to czytelnik może sobie
wyobrazić koniec. Tak naprawdę może się wtedy poczuć jak pisarz i dopisać swój
koniec historii. Szczęśliwy bądź nieszczęśliwy. To, co dopiszemy zależy od nas.
A na to ma wpływ nasz stan psychiczny, marzenia, doświadczenia życiowe,
preferencje czytelnicze, sympatie i antypatie. Wszystko to dzieje się między
słowami.
Słowa ucieczką?
Jednocześnie słowa tak wiele umożliwiają i tak wiele
komplikują. Czasem wydaje mi się, że przez zwerbalizowanie mojej myśli –
ubranie jej w słowa – odziera ją to z wyjątkowości. Nie jest już taka
odkrywcza.
Dlatego łatwiej uciec w cudze słowa. W serial ( to też w
pewnym stopniu słowa), w książkę, w artykuły blogowe, w podcasty. To wydaje się
bezpieczne. Jednocześnie otwiera inny świat przed człowiekiem. Tym razem cudzy,
a jak wiadomo zawsze łatwiej zagłębić się w czyimś świecie, niż dotrzeć do
głębi własnego.
Jest tylko jedno ALE.
Nasz własny świat zawsze nas dogoni. Nie teraz, to za jakiś
czas. Mamy niezałatwioną sprawę? Ona wróci. Nie teraz, to za 3 lata. Bo od
siebie uciec się nie da. Choćbyś wyjechała do Australii – od siebie nie
uciekniesz.
Dlatego warto się zmierzyć ze swoimi myślami. Nie bać się i
ubrać je w słowa, a następnie wcielić w czyn. Taką mamy kolejność: myśl – słowo
– czyn. Tego ostatniego elementu nie
można pomijać, bo któregoś dnia będziemy wracać do tego. Niezrealizowane myśli
i słowa wracają.
Zmierz się ze słowami
To jedyne antidotum. Stanąć twarzą w twarz ze swoimi
słowami. Zmierzyć się z nimi i nie uciekać. Bo one w tyle głowy będą. Odezwą
się wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy i zaatakują.
Słowa mają moc. Potrafią zmienić nasze życie. Nie uciekaj
przed ich realizacją. Przekuj je w czyn. Ciężkie to? To nie takie proste jak
mi się wydaje? No coś Ty! Naprawdę myślisz, że nie mam pojęcia o tym? Mam. Wiem
jednak, że inaczej po prostu się nie da. Inaczej będzie to Cię zabijać od
środka i pojawi się niepokój w codziennym życiu. A nie ma nic gorszego niż to.
Nie pozwól, aby niepokój i lęk się rozgościł w Twoim życiu.
dokładnie tak jak piszesz, słowami czesto wyrazimy to czego nie potrafimy w inny sposó. Czesto latwiej jest nam coś napisac niż powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! :)
UsuńMam podobnie jak Ty. Jestem raczej zamknięta w sobie, więc łatwiej mi coś napisać. Staram się jednak przełamywać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trzeba się przełamywać :)Życzę Ci w tym wytrwałości! :)
UsuńSłowa potrafią dotknąć bardziej niż czyny, dlatego trzeba przykładać uwagę do tego, co się mówi.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńMyślę jednak, że większość z nas ma problemy z otoczeniem, a nie z samym sobą i można znaleźć to swoje idealne miejsce (i ludzi).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można znaleźć. Jednak wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste i czasem z wielu beczek trzeba zjeść sól :)
Usuń