Nocna herbatka, czyli o samotności w związku

Samotność w związku. Na pierwszy rzut oka wiemy, że to złe. W końcu nikt nie jest w związku po to, aby być samotnym. Oksymoron, prawda?

Ale jest dobra samotność w związku. Wydaje mi się, że bardzo często o niej zapominamy.

Bo czym ona jest? Życiem nie razem, ale obok siebie, gdzie drugi człowiek jest tylko bardziej lub mniej chcianym dodatkiem?

Nie. Nie mówię o takiej samotności. Bo taka jest toksyczna.

Samotność w związku jest też zdrowa. Zdrowa i potrzebna. Każdy z nas ma nie tylko potrzebę przynależności do drugiego człowieka, ale też do pobycia samemu. W moim przypadku to poczytanie książki, spacer, chwila z edytorem tekstu, modlitwa. To są rzeczy, które są częścią mnie. Są dla mnie ważne. Ale są tylko moje. To jest moja przestrzeń do wyrażania siebie. Sprawia, że czuję się sobą.

Te chwile, które spędzam sama sprawiają, że wracam do związku pełna nowej energii, nowych przemyśleń, a przede wszystkim stęskniona. Stęskniona do tego, aby na nowo dzielić się sobą. A także aby zapytać: „A co się działo w Tobie przez ten czas?”.

 Taki czas samotności może być korzystny dla obojga. Zarówno mamy czas na taki „stop” w życiu, jak i na rozwijanie naszych pasji. Tak, samotność w związku może rozwijać człowieka. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że taka samotność w związku jest niezbędna do zdrowego funkcjonowania w relacji. 

 Można nawet przekonać się jak przez chwilę wygląda to moje życie bez mojego ukochanego/mojej ukochanej. Czy odczuwam ulgę, bo w końcu nie jestem skazany na jej głupie trajkotanie? A może w tym czasie wydarzyło się we mnie coś ważnego i chcę jak najszybciej opowiedzieć o tym mojej drugiej połówce?

Bycie razem to także bycie osobno. Oczywiście wcześniej trzeba o tym trochę porozmawiać ze sobą. To bycie osobno musi być takie, aby każda z osób czuła się z tym dobrze, a przede wszystkim, aby nie czuła się odrzucona i niekochana z tego powodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz