Herbatka nocą, czyli potwory z szafy i zmory, które każą się bać

Mój Czytelniku, niezmiennie bardzo Cię szanuję za Twoją obecność tutaj, a przede wszystkim za czas, który mi poświęcasz właśnie teraz. Bo czas to cenna waluta, w dodatku nie sposób ją zamienić w kantorze na inną.

Dzisiaj za mną nie najłatwiejszy dzień. Paweł Domagała w jednej ze swoich piosenek śpiewa:

Wszystkie potwory
Ze wszystkich szaf świata

(…)

Wszystkie demony
Co wciąż chcecie wracać
Wszystkie złe zmory
Które karzecie się bać.

 Są w naszym życiu takie rany, które mimo lat wcale nie blakną. Wychodzą z najgłębiej schowanej części szafy. Czasami wystarczy tylko słowo. A czasami brak tego słowa.

Dla mnie tymi potworami z szafy jest obojętność i wybieranie zamiast mnie czegoś lub kogoś innego. Z czasów szkoły znam to na pamięć. I ciągle budzi to takie same negatywne emocje. 

 

 

Wiem, że czasami ktoś w błahej sprawie tak postąpi i racjonalnie wiem, że nie mam się czym przejmować, ale…ale łatwo powiedzieć. Dużo wtedy we mnie strachu się buduje, ze po raz kolejny nie spełniam oczekiwań, że jest coś ciekawszego niż ja mogę zaoferować.

Znowu.

Te zmory atakują mnie zawsze wtedy, kiedy myślę, że już sobie z nimi poradziłam, że już tak mnie to nie rusza. Ale rusza mnie. I na nic innego nie jestem tak wrażliwa jak na to – to jest coś co otwiera moje rany na nowo i sprawia, że czuję się jak ta dziewczyna sprzed kilkunastu lat.

 


Na koniec cytat jeszcze z Edwarda Stachury: Smutek jest jak pochód – zawsze przechodzi.

I tego się trzymam dzisiaj.

Pozdrawiam Cię serdecznie Czytelniku!

A.

P.S. Nie daj się swoim zmorom i potworom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz