Książka przy herbatce [4] "Ania z Avonlea"


„Ania z Avonlea” to pozycja dla mnie bardzo szczególna. To powrót do dzieciństwa. To właśnie od tej rudowłosej dziewczynki zaczęła się moja miłość do książek.

Ania na początku powieści rozpoczyna swoją przygodę z nauczaniem. Mimo, że powoli wkracza w dorosłe życie nie traci zdolności do pakowania się w kłopoty, ani do bujania w obłokach. Również jej wyobraźnia ma się całkiem dobrze. Także nadal zawsze może liczyć na swoich przyjaciół, a przede wszystkim na jej najlepszą przyjaciółkę- Dianę. 



Ania odkrywa także nowe miejsca w Avonlea. Jednym z nich jest Dom Echa, którego właścicielką jest tajemnicza panna Lawenda. Kryje ona w sekrecie pewną historię miłosną. Czy książę może przybyć za późno  do zaklętego pałacu?



Lektura przygód Ani jest dla mnie szczególna. Po ponad 10 latach wracam do Avonlea. Jestem 10 lat starsza, ale czytając powieść Lucy Maud Montgomery czuję jakby czas stanął w miejscu. Wracam do marzeń, które wtedy zrodziły się w moim sercu i myślę o tych, które mam dzisiaj. I muszę przyznać, że one tak naprawdę niewiele się zmieniły. A Ania Shirley dodaje mi odwagi do tego, aby naprawdę spróbować je spełnić.  Na poważnie i wbrew wszystkiemu i wszystkim. Oczywiście może się nie udać. Może. 


Ale wtedy przecież można sobie wyobrazić, że jednak się udało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz