Zdarzają mi się takie wieczory jak ten.
Powinnam już spać. Zwykle śpię o tej porze. A jednak nie dzisiaj. Coś nie daje mi spokoju. Coś sprawia, że nie mogę spokojnie usnąć w ramionach Morfeusza.
A ja wiem co to oznacza.
Dziwnym trafem moje palce doskonale teraz pasują do klawiatury. Wybiegają nawet wcześniej niż moje myśli, a może to właśnie moje myśli kierują palcami na właściwe klawisze?
Po tak długiej przerwie od pisania zawsze jest tak samo. Ogromny głód liter. Ogrom myśli w sercu. Ogromna tęsknota.
Czasami to moje pisanie wydaje mi się bez sensu. I przestaję pisać. Ale zawsze wracam. Wracam, bo to moje pisanie jest dla mnie wszystkim. Bez tego nie ma mnie. Miejsca mojej pracy zawodowej się zmieniają. Przez ostatnie trzy lata pracowałam w czterech zupełnie innych miejscach, ale pisanie jest ciągle. Czasami bierzemy separację, ale zawsze się godzimy. W statusie naszego związku dałabym: „To skomplikowane”.
Uwielbiam układać literki w wyrazy, wyrazy w zdania, a zdania w akapity. Jestem niczym kucharka. Trochę soli, pieprzu, a tam szczypta oregano. To ja decyduję jaka przyprawa i w jakiej ilości. Tworzę moje własne przepisy. Zawsze układam je z sercem, bo tylko to, co z serca ma sens. Tu czuję moją sprawczość.
Każdy z nas ma coś takiego. Może dla Ciebie to malowanie, szycie, fotografia, gotowanie. Albo zupełnie coś innego. Ale wiesz, że bez tego nie ma Ciebie. Nie rezygnuj. Coś, co jest w naszym sercu głęboko wyryte warte jest wysiłku. Zawalcz o to. Na poważnie.
Nocą za pisaniem tęsknię najbardziej.
Warte jest wysiłku - dobrze powiedziane. Bo to zupełnie inna kategoria niż przyjemność sama z siebie.
OdpowiedzUsuńOj tak. Tutaj potrzebna jest wytrwałość :)
Usuń