Nocą wszystko wydaje się inne. Emocje wydają się silniejsze.
Wszystko to, co w ciągu dnia staramy się schować bezczelnie wychodzi nie
prosząc o pozwolenie. Noc potrafi dotknąć wszystkich naszych ran i blizn, a
czasem nawet je otworzyć na nowo.
Nocą już nic nie musimy udawać. Jestem ja i mrok ,który
zewsząd nas ogarnia.
Kiedy byłam w liceum to właśnie nocą wymyślałam najbardziej
szalone pomysły. Ale były to też pomysły, które były głęboko w sercu. W nocy
naprawdę wiedziałam co chcę zrobić. Najczęściej były to pomysły związane z miłością.
Niestety po nastaniu świtu moja odwaga często ulatywała.
Nocą zawsze bardziej tęskniłam. Bardziej kochałam. Bardziej
czułam. Czułam to wszystko, co we mnie siedziało. Nocą trudniej temu
wszystkiemu zaprzeczyć. Po prostu wie się, że to jest. Jest i tak łatwo nie
ucieknie.
Z jednej strony daje mi to świadomość mojego jestestwa (
jakie poważne słowo 😮), a z drugiej strony cholernie przeraża.
I chciałabym powiedzieć, że dorosłam.( Czy to w ogóle
możliwe?!)
Nie. Nie dorosłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz