Nie wiem jak Ciebie, mój Drogi Czytelniku, ale mnie zmęczyła
ta fala upałów. Ta, która pisze do Ciebie te słowa, kocha jesień na wskroś i z
całą odpowiedzialnością nazywa siebie jesieniarą.
Czekam na kawy pachnące cynamonem, herbaty z nutą imbiru,
grzańce z moją przyjaciółką. I czekam na spokojną jesień, bo lato zaszło mi za
skórę.
Dlaczego mam focha na
lato?
W kość dały mi nie tylko wysokie temperatury. Tej jesieni
nastąpiła kulminacja trudności dla mnie. Głównie na tle zdrowotnym. Niby nic
poważnego, ale był moment, że każdego dnia pytałam sama siebie – no to, co
dzisiaj mnie zaboli? Zwyczajnie było mi z tym ciężko, bo odebrało radość i
wdzięczność. A to, co czuje się w takim czasie bardzo trudno opisać.
Lato po prostu mnie zabolało.
Niby człowiek wie, że to tylko małe dolegliwości i przecież
ludzie mają większe problemy zdrowotne. Jednak te małe dolegliwości w wielu
obszarach potrafią skutecznie odebrać optymizm, a dają pewien marazm i smutek.
Na jaką jesień, więc czekam po takim lecie?
PRZEDE WSZYSTKIM SPOKOJNĄ
Taką bez gwałtowności temperatur. Taką, kiedy życie będzie
biegło dzień za dniem, bez żadnych nieprzewidzianych komplikacji. Po moim lecie
pełnym zwrotów akcji potrzebuję na absolutnie przewidywalnej jesieni. Wiem, że
to wiele. Ale choć na chwilę. Żadnego bólu zębów. I niepokojów, które spędzają
sen z powiek.
Spokoju mi trzeba powszedniego.
JESIEŃ „U MNIE”
Moje miejsce. Chciałabym je znaleźć. A może bardziej poczuć?
Poczuć, że jestem u siebie. Ostatnio mam problem, aby poczuć, że jestem u
siebie. Bo nie wiem, gdzie teraz jest to „u mnie”. Tak jak w piosence Kaśki
Nosowskiej:
„Dla Szczecina zbyt warszawska, a dla Warszawy zbyt
szczecińska”.
Chciałabym tej jesieni stworzyć sobie namiastkę tego „u
mnie”. Moim małym marzeniem jest zrobić sobie „kącik jesieniarski”: świeca,
kwiaty jesieni, trochę listków z action :D Może wydawać się niczym ważnym albo
stratą czasu i pieniędzy, ale potrzebuję tego teraz. Może wtedy będzie to
bardziej u mnie?
AKTYWNĄ I PEŁNĄ RUCHU
Ten punkt wiąże się troszkę z tym poprzednim. Bycie u siebie
to dla mnie także treningi. Jesienną porą zawsze szły mi najlepiej. A przez
ostatni czas – nie czarujmy, przez ostatni rok – było z tym kiepsko. A to
zawsze dawało mi ogromnego powera do działania, a przede wszystkim do nie
poddawania się trudnościom.
Jak tylko miną upały chciałabym do tej aktywności wrócić.
Zobacz także: Życie jest jesienią
Z DOBRYM SERIALEM I
DOBRĄ KSIĄŻKĄ
U mnie dobra książka to nie tylko w jesieni, ale ten czas
szczególnie sprzyja czytaniu. Mam już pewne czytelnicze plany na ten czas i
chciałabym je zrealizować. Jak mi wyjdzie, czas pokaże.
Jesień to także czas, który sprzyja oglądaniu seriali.
Przyznaję, że z mężem już powoli zaczęliśmy tę rozrywkę.
W zasadzie w dobrej książce i dobrym serialu chodzi o dobry
odpoczynek. Dla mnie jest to forma relaksu, rozmowy o swoich spostrzeżeniach po
oglądnięciu serialu czy przeczytaniu książki, (to naprawdę jest bardzo
rozwijające), a także po prostu spokojnej chwili, w której mnie nikt nie goni.
Bardzo potrzebuję tego tej jesieni. Teraz.
JESIENI, BĄDŹ DOBRA!
Na taką jesień właśnie czekam. Na jesień pełną balansu między
pracą a odpoczynkiem. Bycia u siebie, a przynajmniej zrozumienia, co tak
właściwie oznacza dla mnie teraz być u siebie. Na jesień pełną dobrych książek
i dobrych seriali, o których można będzie porozmawiać i które czegoś mnie
nauczą, a przynajmniej pozwolą wpuścić mojej głowie nowe spostrzeżenia i
refleksje. Bo przecież o to chodzi w dobrej kulturze.
A Tobie, Drogi Czytelniku, życzę takiej jesieni, jakiej właśnie
potrzebujesz. Bądź przy sobie bez względu na wszystko. Bo jesień ma otulać jak
najcieplejszy koc.