Nie ma problemów, są wyzwania!


Richard Paul Evans napisał w jednej swojej książce, że najlepszym sposobem na złamane serce jest oddać je innym. 4 lata temu byłam już wielką fanką jego literatury i postanowiłam zaufać jego radzie. 

Muszę przyznać, że wybór padł na Szlachetną Paczkę przypadkowo. Jednakże ja w przypadki nie wierzę, dlatego myślę, że to bardziej Paczka wybrała mnie niż ja Paczkę. Za jakimś wolontariatem zaczęłam się rozglądać w sierpniu, a wtedy akurat zaczynała się rekrutacja wolontariuszy do Paczki, a mnie było łatwiej zaangażować się w coś u mnie w mieście niż szukać czegoś w Rzeszowie. Dlatego postanowiłam zobaczyć o co tak dokładnie w tej Szlachetnej Paczce chodzi.

I przepadłam.

Mój pierwszy rok nie był taki, jaki bym chciała ze względu na to, że w dzień Finału miałam operację na nogę. Wiele osób mi mówiło jaki cudowny jest finał, ile jest w tym emocji i magii, a ja nie mogłam tego doświadczyć, bo byłam na stole operacyjnym! Zatem nie miałam wyjścia. Musiałam zostać na drugi rok. I zostałam na trzeci rok. I na czwarty też.


Czym dla mnie jest Paczka? Paczka to ludzie. Nie będę Wam ściemniać, wolontariat w Paczce to nie zabawunia, to konkretna zasówka. Na przełomie października i listopada coś takiego jak wolny wieczór praktycznie dla mnie nie istnieje. Początek grudnia jest niemniej intensywny. Tylko, że ja widzę tego sens. Sens nadają ludzie. Rodziny, darczyńcy i wolontariusze. Paczka postawiła na mojej drodze wiele niesamowitych osób. Nie spodziewałam się, że mogę poznać takich ludzi. Bohaterów. Ludzi o dobrym sercu. Wejście w biedę czy inne trudne sytuacje życiowe rodzin to doświadczenie, którego nie sposób porównać do czegoś innego. Z tego nie wychodzi się już takim samym. Nagle zaczyna się dostrzegać, że ja wcale tak mało nie mam… a wręcz, że mam naprawdę dużo. Tak, Paczka uczy wdzięczności. To na pewno. 



 Razem z wolontariuszami tworzymy naprawdę zgraną paczkę ludzi. Nie tylko na okres jesienno- zimowy, ale na cały rok. Spędzamy razem Sylwestra, jeździmy w góry, gramy w siatkę.  Po prostu bardzo się lubimy i myślę, że gdyby nie to, nie zrobilibyśmy wspólnie tylu dobrych rzeczy!  Ja co roku powtarzam, że dużo dużo dużo więcej daje mnie Paczka niż ja Paczce. 



Również ja się zmieniłam przez Paczkę, a właściwie dzięki Paczce. Paczka nauczyła mnie, że nie ma problemów, ale są wyzwania. I to wyzwania różnego typu. Łącznie z pokonywaniem siebie. Zawsze powtarzałam, że na łyżwy z mój ą koordynacją ruchową to ja na pewno nie pójdę, a w tym roku w lutym byłam na łyżwach. Właśnie dzięki tym ludziom.  Dla mnie to było coś naprawdę wielkiego! Nawet na moje codzienne zmagania nie patrzę już jak na problemy nie do rozwiązania, ale na wyzwania, które trzeba podjąć.  


 


Na pewno też Paczka otworzyła mnie na ludzi, ale też na samą siebie. Dzięki Paczce zaczęłam iść za tym, co kocham. Nie boję się już powiedzieć tego, co myślę głośniej. Dla niektórych osób z mojego otoczenia był to problem. Bo nagle zamiast iść na Andrzejki to spędziłam je nad arkuszami i walką z systemem. Przestałam się na wszystko zawsze i wszędzie zgadzać. Zaczęłam prawdziwie żyć Paczką, otwierać się na innych, nie zgadzać się na bylejakość i mówić to, co tak naprawdę myślę, a wcześniej po prostu tego nie mówiłam, bo się bałam. I te relacje się rozpadły. A ja się już nie boję. Może czasem powiem coś niestosownego czy głupiego. Ale jestem sobą. I wiem, że są osoby, które to szanują i jestem im za to bardzo wdzięczna. 

 To właśnie między innymi dzięki Paczce zaczęłam pisać. I odkryłam, że jest to coś, co kocham i bez czego już nie wyobrażam sobie mojego życia. Nie żebym wcześniej tego nie wiedziała, ale w końcu odważyłam się to robić. 



I myślę, że gdyby ktoś mnie zapytał czym dla mnie jest wolontariat w Paczce w jednym zdaniu, odpowiedziałabym, że to rozwój. Idąc do Paczki oczywiście zgadzasz się na zrobienie wielu rzeczy za darmo, ale jako wolontariusz człowiek zyskuje znacznie więcej. W Paczce można naprawdę poznać siebie i zobaczyć naprawdę na co mnie stać. A człowieka stać na wiele. Trzeba tylko wejść w to na 100%. Ja weszłam. I nie żałuję niczego!

I mimo, że ta przygoda trwa już 4 lata to ja ciągle się uczę. Uczę się siebie i uczę się drugiego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz