Wolę Niebo!


Mamy do czynienia z różnymi nocami. Raz są łatwiejsze, raz trudniejsze. Mam jednak wrażenie, że to właśnie nocą dzieją się rzeczy najważniejsze. Ostatniej nocy stała się rzecz najważniejsza z najważniejszych.

Dokonała się Pascha. Przejście. Z ciemności do światłości. Chrystus Zmartwychwstał. W tym roku wyjątkowo mocno to wydarzenie jest w moim sercu. Mam ochotę zatrzymać to, co dzieje się w moim sercu na zawsze. Pamiętać o tym nieustannie, a zwłaszcza w tych momentach, kiedy brakuje mi sił. Bo Zmartwychwstanie jest naszą siłą. Nie ma niczego potężniejszego na tym świecie.



Chrystus dokonał niemożliwego. Pokonał śmierć. Tym samym otworzył bramę Nieba. Od tego momentu jest ono dla nas otwarte. Wystarczy tylko powiedzieć „chcę”. 

Podczas dzisiejszego kazania rezurekcyjnego mój proboszcz poruszył moje serce. Nie mam wątpliwości, że to jego najlepsze kazanie, jakie tylko słyszałam. Z Kościoła wyszłam z jedną myślę: „ Pragnę Nieba!”.  Chrystus sprawił, że stało się ono dla nas osiągalne.  Mamy szansę być na zawsze z Nim. Na wieczność. Ale czy my tak naprawdę go chcemy? Bo jeśli nie, to wydarzenie tej Wielkiej Nocy było potrzebne jak rybie ręcznik.  



Mam wrażenie, że mówienie o Niebie ( świętości)  nie ma najlepszej opinii. Czasem rozmowy w pracy czy na uczelni, a nawet z najbliższymi nam osobami o tym, to bardzo śliski temat. Ale właściwie dlaczego? Chrystus Zmartwychwstał, otworzył mi bramy do Nieba i mam tego się wstydzić i broń Boże o tym nie mówić? 

Przecież nie da się nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Nie da się zachować tylko dla siebie tego, co wlało w nasze serce niesamowity pokój i radość. 


Dziękuję Ci za Twój krzyż, dziękuję za Twoje Zmartwychwstanie. Pokazałeś mi, że niemożliwe jest możliwe. Ale tylko z Tobą. Chcę oddawać Ci wszystko, co mam. Bo tylko Ty masz moc uzdrowić wszystkie moje ciemności i mnie całą. Nie jestem ideałem, ciągle popełniam błędy. Upadam. Z Tobą mam szansę powstawać. Dajesz mi Światło tam, gdzie pozornie nie ma prawa go być. 

Pomagaj mi patrzeć wciąż i wciąż w Niebo.  Tam jest mój cel. Czasem wydaje mi się, że jestem zbyt słaba, aby tam „awansować”. Ale Ty masz Moc i Miłosierdzie. I w tym jest moja nadzieja. 

Dzisiaj powtarzam za św. Filipem Neri: Wolę Niebo!