Odwaga, czyli mimo


Jakiś czas temu słowo odwaga kojarzyło mi się ze skokami ze spadochronem, jazdą przez Europę stopem czy zrobieniem czegoś kontrowersyjnego.

Dzisiaj już tak nie uważam. 

Owszem, są to rzeczy, które podnoszą poziom naszej adrenaliny.  Jednak nie każdy musi to robić. Ja na przykład nie czuję potrzeby robienia takich rzeczy. Zupełnie mnie do tego nie ciągnie i nie widzę w tym sensu. Najmniejszego. Jakby z grawitacją się lubimy 😃

Tak naprawdę dla każdego odwaga jest czymś innym. Coś, co dla mnie jest najwyższą jej formą, dla Ciebie może być niczym szczególnym. 

Więc czym dla mnie jest odwaga? Jest podjęciem działania mimo strachu. Zaangażowania się w coś co mi się podoba i mnie nęci, pomimo lęku, że zawiodę. Jest zakończeniem toksycznych relacji, mimo że łatwiej byłoby w nich trwać. Popłyniecie kajakiem. Pójście na łyżwy.  A czasem odwagą dla mnie jest milczenie, które wierci w środku.  Straszliwie wierci. Odwagą jest też czasem odpuszczenie. Mnie strasznie trudno przychodzi odpuszczać, bo zawsze chce być na 150%, ale wiem, że to odpuszczenie to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Odpuszczenie wiele weryfikuje. Zwłaszcza w relacjach. Pokazuje, gdzie wiecznie walczyliśmy tylko my. A jednostronna walka to nic dobrego.

Odwaga to właśnie owe ‘mimo’. Robię coś mimo. Mimo, że się boję, że nie mam ochoty, że wygodniej byłoby siedzieć  w fotelu i popijać  lampkę słodkiego  Monte Santi.
 

Nie trzeba jechać na drugi koniec świata albo być misjonarzem, aby być odważnym. Codzienne życie niesie tyle wyzwań, które wymagają odwagi, że skok na bungee przy tym to jak jazda na rowerze.  Wyplątanie się z trudnych sytuacji,  postawienie siebie na podium, wybaczenie nieraz to dopiero odwaga. 

Możesz sobie pomyśleć no to klops, ja nie jestem odważna. Nie, nie, nie. Z odwagą nikt z nas się nie rodzi.  To cecha nabyta. Nabycie jej wcale nie jest drogą usłaną płatkami róż. Stanowczo częściej można na niej spotkać  igły i kałuże, które trzeba przeskakiwać. Tak, odwaga to skoki. Nie zawsze te ogromniaste. Oczywiście te najbardziej widać, ale odwaga rodzi się najpierw w małych skokach. Bez nich tych dużych skoków by nie było.  Więcej, gdyby nie te małe skoczki to nieraz ten ogromny skok w przepaść mógłby nas zabić. Czasem rzecz jasna są te ogromne skoki, które trzeba wykonać i nie pokona się ich pięcioma małymi. Jednak myślę, że ucząc się odwagi należy rozpocząć od małych rzeczy. To z nich składa się życie. Te ogromne skoki zdarzają się raz na długi czas, a małe skoki trzeba wykonywać niemal codziennie. Bez blasku fleszy i serduszek na insta.

Na koniec zostawiam Cię Drogi Czytelniku z cytatem:
„Bo nie sztuką być odważnym, kiedy jest się odważnym. Sztuką być odważnym, dopiero wtedy, gdy koło serca zaczyna coś łoskotać, a po łopatkach chodzą zimne mrówki”
                                                                                           [Jerzy Broszkiewicz]
Bądźmy odważni, bo tam, gdzie odwaga tam zaczyna się życie. Prawdziwe życie.