Rozmowy niedokończone


Rozmowy niedokończone.

One bolą nas najbardziej. Bo mamy świadomość, że nie została postawiona kropka. Jest wiele niewiadomych. I zostajemy z pewną pustką i ciszą, którą bardzo trudno znieść. Która dotyka każdego dnia.

Mija dzień. Dwa dni. Tydzień. Miesiąc. Dwa miesiące. Trudno wrócić wtedy do takiej rozmowy. Trudno jest napisać nowe zdanie. Nie znaczy jednak, że jest to niemożliwe. 


Po jednym złym zdaniu pisarz przecież może napisać całkiem zgrabny akapit. On jednak ma tę łatwość, że zawsze to złe zdanie może skasować. W relacjach z drugim człowiekiem nie jest to jednak takie proste. Nie da się nacisnąć delete i pójść dalej. Słowa powiedziane zostaną usłyszane.  Czasem dotykają nas tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie kontynuować rozmowy. 

I nastaje cisza, która dotyka każdą komórkę naszego ciała. Jest ogromną pustką. Bo każde zniknięcie zostawia puste miejsce. 

Warto rozmowy niedokończone dokończyć. Warto dać im dalszy ciąg. Przede wszystkim warto dać sobie szansę. 


Może masz rozmowę niedokończoną. Dokończ ją. I uwierz mi, że nieważne jest z czyjej winy. Nie warto się zamykać i skreślać kogoś tylko dlatego, że powiedział dwa słowa za dużo, że wybuchnął. Pozwól i jemu, i sobie na posłuchanie się nawzajem.